7 kwietnia 2015

Między popijaniem a nałogiem...


Moim rozmówcą jest Andrzej, lat 32. Jest znajomym mojego wujka, do którego jeżdżę co roku na wakacje. Dziś zechciał opowiedzieć, jak alkohol wtargnął w jego młode życie.


Pierwsze pytanie jest dość tendencyjne. Czy pamiętasz swój pierwszy raz, kiedy sięgnąłeś po alkohol?
Jak prawie każdy, alkoholu spróbowałem w szkole podstawowej. Miałem chyba 14 lat. Było to niepozorne jedno piwko, tak mi się wtedy wydawało. Tak naprawdę zaczęło się, kiedy pojechałem z kumplami na Woodstock. Miałem 19 lat. Kupiliśmy wtedy sporo „picia” - jaboli i piwa. Pokusa na nietrzeźwość była tak wielka, że towaru starczyło na 2 dni.
Co działo się, kiedy wróciłeś do domu?
Po powrocie każdy weekend zalewałem w trupa, urwane filmy itp. Tak naprawdę każda okazja była dobra, żeby się napić. Nawet banalny spacer z psem. Myślę, że w wieku około 25 lat byłem już uzależniony.
Czy kiedykolwiek po napiciu się alkoholu, doznałeś jakiegoś urazu?
Nieraz przychodziłem do domu z odrapaną twarzą, kilka razy miałem wstrząśnienie mózgu, a raz złamaną rękę.
Dużo wypijałeś alkoholu w ciągu dnia?
Były takie dni, aż wstyd się przyznać, potrafiłem wypić litra wódki.
A co z twoją pracą? Bo słyszałem, że pracowałeś w dobrej firmie komputerowej.
Dobrze to określiłeś - „pracowałeś”. Wylali mnie.
A dlaczego? Co się stało?
Jeszcze pytasz? Był taki okres, że alkohol zapanował totalnie nad moim życiem. Przychodziłem do pracy pod jego wpływem. Wstyd mi o tym mówić.
Czy zdarzyło Ci się, że rano po przebudzeniu pierwszą rzeczą, o której pomyślałeś, było napić się alkoholu?
Co za pytanie. Nieraz tak miałem i zaraz się napiłem.
Andrzeju, a twoja dziewczyna Natalia jak to znosiła?
Na początku było ok. Wspierała mnie nawet, ale przyszedł taki dzień, że powiedziała dość i odeszła.
Jak zareagowałeś? Co czułeś?
Byłem wściekły. Nie na nią, lecz na siebie. Alkohol niszczył mnie podstępnie i wszystko wokół mnie. Najgorsze, że mimo tego piłem dalej, piłem, bo chciałem. Pomimo wielu konsekwencji, wstydu, żalu, rozstań, straty pracy, konfliktów z rodziną, strat materialnych, piłem dalej.
Co zrobiłeś, że dziś jesteś w tak dobrej kondycji?
Trzy lata temu pierwsza terapia. Nie piłem pół roku. Zacząłem picie kontrolowane. Tak mi się wydawało. Raz, drugi, trzeci i odnowa masakra. Dzisiaj jestem trzeźwy. Wiem co było - co robiłem. Chcę być trzeźwy. Nie piję 11 miesięcy.
W takim razie trzymam za Ciebie kciuki i oby tak dalej!

***
Zachęcamy do komentowania i rozpowszechniania naszego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz