17 kwietnia 2015

Zobacz innymi oczyma...

Każdy szuka pomocnej ręki, jednak nie każdy gotowy jest się niej chwycić. Zobaczcie jak widzi to wszytko Iwona Bohdanowicz przewodnicząca poradni stacjonarnej we Wrocławiu.

Od kiedy istnieje ta placówka?
Dolnośląskie Stowarzyszenie Psycho-profilaktyczne zostało powołane w 1999 r. Początkowo prowadziliśmy na terenie Dworca Głównego PKP Punkt Konsultacyjno-Informacyjny dla osób uzależnionych od narkotyków, alkoholu, żyjących z wirusem HIV oraz prostytuujących się. Stale wzrastająca liczba odbiorców spowodowała, że w 2007 r. Przenieśliśmy się ze swoimi działaniami w miejsce mniej eksponowane, ale umożliwiające anonimowy, bezpieczny kontakt z klientami. W bezpośrednim sąsiedztwie dworca uruchomiliśmy działającą do dziś placówkę Centrum Redukcji Szkód RETURN, a w tym Poradnię Uzależnień.
Jak dużo osób leczy się u was?
Trudno określić. Część z osób rozpoczyna leczenie, a część pojawia się raptem kilka razy i znika. Niektórzy wracają po paru miesiącach, innych więcej nie spotykamy. Często przychodzą też rodziny osób uzależnionych, prosząc o poradę, jak zmotywować swojego męża lub, żonę do leczenia. Albo przychodzą po pomoc dla siebie, bo trudno jest im poradzić sobie z tak ciężką sytuacją, jaką jest uzależnienie bliskiej im osoby. Tego typu pacjentów (zgłaszających się do poradni) mamy ok. 50-80 stałych, nie licząc jednorazowych konsultacji. Ale prowadzimy też inne działania, opierające się na pracy z czynnymi narkomanami. Mamy świetlicę dla takich osób, w której mogą się napić kawy czy herbaty, opatrzyć liczne rany (np. zakażenia po ukłuciach igłą) lub skorzystać z komputera. Prowadzimy też działania o charakterze streetwork – czyli nasi pracownicy wychodzą na ulice w miejsca, w których gromadzą się narkomani. Rozdajemy tam środki opatrunkowe, wymieniamy igły i strzykawki (aby zmniejszyć ryzyko zakażenia chorobami takimi jak HIV, HCV) i zwyczajnie pobyć z drugim człowiekiem. A takie bycie czasami jest najcenniejsze dla naszych odbiorców. Te działania są na dużo szerszą skalę, bo – jak kiedyś liczyliśmy – znamy około 300-400 czynnych narkomanów, którzy korzystają z naszej pomocy.
Jaki narkotyk najczęściej jest wykrywany u tutejszych pacjentów?
Poza takimi klasykami jak heroina lub amfetamina, z pewnością marihuana. I to nie na zasadzie, że ktoś sobie „popala” w przerwach między innymi narkotykami, ale że używa TYLKO marihuany i to z nią sobie nie radzi. Często – mimo opinii względnie bezpiecznej substancji – okazuje się, że może ona być przyczyną wielu dramatów życiowych. Coraz częściej pojawiają się też osoby uzależnione od dopalaczy. Zarówno dla nich, jak i dla nas jest to trudne z uwagi na bardzo duże zniszczenia, jakie te środki powodują. Począwszy od niesamowicie szybko postępującej degradacji społecznej, zdrowotnej, jak i psychicznej (po dopalaczach często pojawiają się urojenia, omamy oraz objawy chorób psychicznych, które utrudniają kontakt).
Czy pacjenci przychodzą dobrowolnie na leczenie, czy to przymus?
Rzadko zdarza się, że ktoś przychodzi dobrowolnie (chociaż pojawiają się też takie osoby). Najczęściej w początkowej fazie jest to jakaś forma przymusu. Albo groźba rozwodu, albo ryzyko utraty pracy no i oczywiście bardzo często nakaz sądu. Mimo to pracujemy z takimi ludźmi nad tym, aby oni sami dostrzegli korzyści w tym, że są trzeźwi.
Czy narkotyk uzależnia osoby słabe psychicznie?
Trudno określić. Trzeba byłoby zapytać, co znaczy „słaby psychicznie”. Rzeczywiście jest tak, że dużo osób bierze narkotyki, ale nie każdy się uzależni. Od czego to zależy? Na pewno od naszych cech osobowości. Od umiejętności radzenia sobie z problemami, od jakie wsparcia mamy i wartości, jakie wyznajemy. I głównie od tego, jak radzimy sobie z emocjami. W jaki sposób budujemy relacje z ludźmi. Czy akceptujemy siebie, czy potrafimy być z ludźmi w bliski, autentyczny sposób? Jeśli jesteśmy naprawdę szczęśliwi w życiu, nie potrzebujemy narkotyków. I chyba o to właśnie chodzi. O umiejętność budowania tego szczęścia w trzeźwy sposób, a nie za pomocą protezy, jaką są wszelkiego rodzaju używki. W życiu każdego człowieka czasem są gorsze momenty i czasem ilość problemów wydaje się zbyt duża. Różnica między narkomanem a osobą trzeźwo myślącą, jest taka, że narkoman szuka drogi na skróty. A ktoś, kto nie bierze, będzie szukał rozwiązania problemu, a nie ucieczki od niego. Kiedyś usłyszałam fajne zdanie, pod którym mogę w pełni się podpisać: „Gwarancję, że nie uzależnisz się od narkotyków, będziesz miał tylko wtedy, kiedy nigdy ich nie spróbujesz”.
Czy o uzależnieniu mówimy wtedy, gdy po odstawieniu środka uzależniającego występują objawy abstynencji?
Jest to jeden z objawów, ale nie jedyny i wcale nie konieczny. Niektóre środki wywołują wyraźne objawy abstynencyjne (np. heroina, amfetamina), ale są też środki, które odstawia się mniej boleśnie. Weźmy na przykład taką marihuanę. Wiele osób twierdzi, że po odstawieniu nie odczuwało żadnych dolegliwości. I nie wiążą wcale faktu, że przez kilka kolejnych tygodni chodzili sfrustrowani, drażliwi, mieli problem z zasypianiem czy bólem głowy… To są też objawy abstynencyjne, tyle że mniej specyficzne i bardziej rozciągnięte w czasie. Podobnie jest z innymi środkami (np. grzyby, kleje itp.). Ale to wcale nie objawy abstynencyjne są głównym kryterium uzależnienia. Ważna jest przede wszystkim utrata kontroli nad przyjmowaniem narkotyku (zarówno ilości, jak i częstotliwości. Czyli mimo postanowienia o tym, że „tego dnia nie wezmę” lub „od dzisiaj nie biorę” to się nie udaje). No i tzw. głód psychiczny. Czyli silna potrzeba wzięcia. Uporczywe myśli dotyczące zażycia. Chęć. To, co jest istotne, to podczas procesu uzależniania (bo jest to proces – to się nie dzieje z dnia na dzień.) człowiek zaczyna sam przesuwać własne granice. Sam zmieniać własne postanowienia. Sam siebie okłamywać. A najgorsze, że wciąż wierzy, że wszystko jest w porządku. Kto od zawsze wiedział, że będzie narkomanem? Czy nie było tak, że na samym początku – jako małe dzieci – mówiliśmy sobie „nigdy nie będę palił papierosów”? A potem okazało się, że był jeden papieros – z ciekawości. Ale gdy ciekawość już została uspokojona, pojawił się też drugi i trzeci. Pojawiło się piwo. I może nawet jakaś trawa na imprezie. A jak raz się już zapaliło, to przecież drugi raz też można, bo nic się nie stanie. I tak to się toczy. Za każdym kolejnym użyciem, wymyślamy sobie kolejny powód. A przecież nie takie mieliśmy założenia.
W jakim wieku są najczęściej wasi pacjenci?
Są to raczej osoby młode. Nasza poradnia przeznaczona jest dla osób pełnoletnich. Zgłaszają się zwykle osoby z przedziału 25-35 lat.
Jak zachowuje się organizm człowieka po odstawieniu środków uzależniających?
Zależy, jakie środki odstawiamy, po jakim czasie i jakiej intensywności używania i od ogólnej kondycji organizmu. Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, ponieważ każda grupa narkotyków ma inne objawy odstawienne. Są grupy narkotyków, przy których odstawienie łączy się z ryzykiem śmierci. Inne nie powodują aż takich dolegliwości fizycznych, co bardzo silne dolegliwości psychiczne. Brak motywacji i chęci do życia, depresje, często myśli samobójcze.
Jak jest leczona osoba uzależniona w waszym ośrodku?
Nasza oferta przewiduje terapię indywidualną i terapię grupową (to terapia grupowa jest podstawą w pracy z osobami uzależnionymi). Grupy mamy różne… począwszy od edukacji z zakresu uzależnienia, poprzez terapię pogłębioną, jak i grupy zapobiegania nawrotom (czyli powrotowi do brania). Mamy też dwie grupy dla rodzin: dla rodziców i dla partnerów. Jest to ważne, ponieważ uzależnienie jednej osoby dotyka całą rodzinę i – aby leczenie było skuteczne – warto, aby osoby bliskie również korzystały z pomocy.
Czy wszyscy kończą terapie wyleczeniem?
Z pewnością wiele osób wraca do brania. Zdecydowanie więcej niż połowa. Ale w uzależnieniu w ogóle nie można mówić o czymś takim jak „wyleczenie”. To jest choroba, która trwa całe życie. Można nie brać i to jest sukces, ale trzeźwienie to jest proces, który trwa do końca naszych dni. Bo jeśli człowiek przestaje nad sobą pracować, przestaje dbać o siebie, budować tę swoją trzeźwość, to przestaje go ta trzeźwość cieszyć. A wtedy jest ryzyko nawrotu. Dlatego czasem słyszymy o osobach, które po 20 latach abstynencji znów zaczęły pić czy brać.
Ile i na jakiej zasadzie trwają zajęcia i konsultacje z psychiatrą?
Zależy od placówki – u nas nie prowadzimy konsultacji psychiatrycznych, ale zwykle jest to od 20 minut do godziny. Nasze spotkania trwają 45-60 minut (spotkania indywidualne z terapeutą), a grupy od 2,5-3 godzin. Terapia indywidualna opiera się na bliskiej relacji i wzajemnym szacunku między pacjentem i terapeutą. To jest rozmowa, która ma pomóc znaleźć przyczynę problemu i możliwości działania innego, niż do tej pory. Ma sprawić, że człowiek bardziej rozumie to, co się z nim dzieje i dostrzega swój wpływ na wiele sytuacji w swoim życiu. Terapia grupowa działa podobnie, ale dochodzi jeszcze do tego relacja, jaką mają ze sobą poszczególni członkowie grupy. Ludzie, których spotykamy na swojej drodze, wywierają na nas wpływ. Poczucie wsparcia, jakie można dostać od innych, jest czymś zupełnie nie do opisania.
Co jest najważniejsze, żeby wyjść z uzależnienia?
Z pewnością przyznanie się przed sobą samym do tego, że mamy problem. Nabranie pokory w stosunku do własnego uzależnienia i decyzja do tego, by skorzystać z pomocy. By pozwolić sobie zaufać. Ważna jest motywacja. Musimy wiedzieć, czemu nie chcemy już brać i czemu chcemy być trzeźwi. I przede wszystkim ciągła praca nad sobą. Wprowadzanie zmian w swoim życiu, w sposobie, w jaki myślimy, w jaki działamy, w sposobie, w jaki radzimy sobie z emocjami. Aby wyjść z uzależnienia należy tak samo bardzo zaangażować się w terapię jak kiedyś angażowało się w ćpanie.

1 komentarz: